Dosyć dawno temu, kiedy nie było jeszcze inflacji i epidemi… – chcąc pochwalić się nowym nabytkiem koledze, wyjąłem ów nabytek z kasety i zacząłem go układać na podkładce z sukna – by zrobić jakieś przyzwoite zdjęcie. Obserwujący to syn, zajrzał z ciekawością przez ramię i zapytał o ów ciekawy numizmat. Po mojej odpowiedzi, że chodzi o cesarza Leona VI, powiedział, – fajny, ,,taki cesarz ze skrzydłami”. Postanowiłem więc napisać o tym ciekawym follisie ubarwiając nieco opis samego przyodziewku cesarza. Pikanterii dodaje fakt, że pokazywałem tą monetę wielu osobom z prośbą o wyrażenie swojej opinii o tym co na niej widzą, odpowiedzi były dosyć ciekawe.. czasami szokujące, nie będę ich przytaczał 😉
A oto i follis, faktycznie dla osoby nie wpatrującej się w szczegóły wygląd oglądnie przypomina nie cesarza co jakieś monstrum ze skrzydłami. Oczywiście bliższa analiza wzrokowa pozwala skutecznie naprawić ten błąd ,,postrzegania” oto awers …

Z potrzeby dokumentacyjnej dodamy bardzo skromny rewers, w zasadzie opierający się na samych inskrypcjach..

No i teraz popatrzmy co też cesarz Leon Filozof ma na sobie na tyle egzotycznego, że zadziwia współczesnych.
Ale jeszcze inskrypcje, byśmy nie mieli wątpliwości o kogo chodzi.. – nie są wielce tajemnicze i na szczęście w miarę czytelne. Na awersie LEON BAS-ILEVS ROM czyli Leon cesarz rzymski (basileus inaczej ,,wielki król” to jedno z określeń cesarzy bizantyjskich, drugim określeniem był autokrator), na rewersie LEON/ EN QEO/ BA/ SILEVS R/OMEON, czyli Leon z bożej łaski cesarz Rzymian. Wiemy już, że chodzi o Leona VI zwanego Filozofem.
Kilka słów o samym cesarzu: Leon VI zwany Filozofem, był drugim przedstawicielem panującej w Bizancjum przez prawie 200 lat dynastii macedońskiej, (chociaż niektórzy historycy wywodzą ormiańskie pochodzenie Bazylego I a wręcz nawet ormiańsko-słowiańskie..). Nie był wybitnie wyróżniającym się przedstawicielem swej dynastii, ponieważ pierwsze miejsce wśród ,,Macedończyków” zajmuje zdecydowanie Bazyli II zwany ,,Bułgarobójcą”, którym pewnie się zajmiemy i coś o nim opowiemy jako, że postać Bazylego II fascynuje mnie na równi z osobą Justyniana Wielkiego.
Leon VI zasłynął z mądrości, stąd przydomek ,,filozof” często zastępuje on jest przydomkiem ,,mądry” (Sophos – z języka greckiego)..

Leon panował w latach 886-912, ale wiele problemów historykom sprawia uznanie Bazylego I za jego ojca. Podaje się, że był synem z nieprawego łoża cesarza Michała III. Problem skomplikowały to różne inne układy prowadząc do ,,bizantyjskich awantur”, o których tutaj nie będziemy pisać.
Pikantne awantury o podłożu czysto erotycznym czasami balansujące na pograniczu skandalu obyczajowego, nie były rzadkością w Bizancjum ani w całym świecie zarówno antycznym jak i współczesnym.
Leon był człowiekiem oczytanym, zreformował fragment Kodeksu Justyniana Wielkiego zwanego Opus Basilicon, kompilując zbiór praw w języku greckim. Poza tym lubił przemawiać w kościołach, tworzył księgi z zakresu taktyki wojskowej, co jednak nie przyniosło mu sukcesu na polu bitewnym i zakończyło się klęskami w wojnach z Rusią i Bułgarami tudzież i Arabami. Odbiło się to na sporych stratach terytorialnych Bizancjum.

I chyba tyle w wielkim skrócie możemy napisać o Leonie VI. A teraz zobaczmy w co powinien być ubrany.. a co widzimy na follisie.
Cesarz ma na głowie diadem, który zastępował koronę od czasów Konstantyna Wielkiego. Diadem był koroną, ale specyficznie i nie bez wdzięku zmodyfikowaną. Tą koronę nazywano stemma. Późniejsze modyfikacje diademu dotyczą modelowego wzoru diademu Konstantyna. Co ciekawe i co udało mi się przeczytać, istnieją przesłanki, że nasz Bolesław Chrobry przyjął koronę z rąk Bazylego II zwanego Bułgarobójcą, również z macedońskiej dynastii, a nie zaś króla Konrada II(późniejszego cesarza). Skad takie przesłanki? KOnrad II ze względu na rewoltę w północnych Włoszech de facto przybył do Rzymu dopiero w 1026 roku, nie zaś 1025.. Bardzo apetyczna i pobudzająca wyobraźnię hipoteza, zwłaszcza co do rzeczywistego wyglądu korony Chrobrego…A nuż to jednak był bizantyjski diadem? Cały ten fakt przemilczany został przez Galla Anonima, wyznania łacińskiego, dosyć wrogo nastawionego do obrządku wschodniego. Ba by dodać pikanterii całej sprawie sam zamysł noszenia korony jako symbolu na grunt Europy łacińskiej wprowadziła żona Ottona II cesarzowa Teofano, która jak wiemy pochodziła z Bizancjum. Wcześniej w Europie ,,łacińskiej” noszono podobno futrzane czapy obszyte klejnotami, zapożyczone znowuż od Persów…




Diademy na solidach od góry Tyberiusza II, Konstantyna Maurycego Tyberiusza, i Justyna II źródło Internet domena publiczna
Odpuśćmy apetyczne hipotezy związane z geneza europejskich regaliów koronnych, oraz naszym pierwszym koronowanym władcą, jesteśmy już przy wewnętrznym odzieniu cesarza bizantyjskiego, czyli tunice. Bieliznę jako, że jestem człowiekiem o purytańskim usposobieniu sobie odpuściłem, z pewnością nie była tak … hmm urozmaicona jak w chwili obecnej. Na monecie rzecz jasna tuniki nie widzimy, skrzętnie ukryta i takich szczegółów nie ma się co spodziewać w wizerunku cesarza. Tunika zazwyczaj przepasana paskiem, na tunice chlamys, czyli rodzaj płaszcza spiętego niczym innym jak znaną nam z okresu rzymskiego fibulą na prawym ramieniu. Sam płaszcz zwany z greckiego chlamysem lub przez rzymian paludamentum, (co również oznacza płaszcz tylko trochę dłuższy), wykorzystywany był jeszcze z antycznej Grecji i Rzymie, a w Bizancjum urósł do rangi cesarskiego insygnium. Chlamys nie posiadał rękawów.

Na monecie co prawda wyróżnić go trudno, ale pozwólmy popracować wyobraźni…Cesarz w trakcie uczt, poza ceremonialnym protokołem mógł zakładać skaramangion czyli tunikę plisowaną z rozcięciami, zapożyczoną od Persów, ona dochodziła zazwyczaj do samej ziemi. Sam chlamys posiadał tablia, (poniżej na grafice) czyli dwa kontrastowe fragmenty tkaniny wszyte na wysokości łokci, element ozdobny oczywiście na monecie niewidoczny…


Dochodzimy do sedna sprawy czyli tego co widzimy na monecie. W formie odwiniętej wygląda jakby cesarzowi ktoś ,,dodał skrzydeł” – to loros. Loros to nic innego jak specyficzna forma ozdobnego szala lub szerokiej szarfy wysadzanej, czy raczej obszytej kamieniami szlachetnymi. Wszywano w nią również małe emaliowane tabliczki, niekiedy zdobiono w taki sposób, że opisywano ją jako ,,ukwiecona łąkę” to ostanie określenie zaczerpnięto z opisu loros cesarza Manuela I z dynastii Komnenów.

Specyficzny układ loros na noszącym go cesarzu powodował że z lewej strony czasami wystawał on ceremonialnie na bok i to właśnie sprawiało wrażenie ,,skrzydła” dodanego cesarzowi. Oczywiście istniały wersje damskie i męskie loros, czyli nie było wersji zunifikowanych. No i wreszcie atrybuty cesarskiej władzy. O koronie vel. diademie już pisaliśmy, teraz pozostaje wyjaśnić co na monecie jeszcze widzimy. Jedni widzą kule w ręce inni rulon, jak jest naprawdę? Tutaj trzeba się odwołać do wyobraźni. Czy widzimy kulę w ręce, jako symbol uniwersalnego charakteru imperium, wyobrażający ziemię? Nie, chociaż wizerunek kuli byłby oczywiście na miejscu i w powszechnej świadomości egzystuje kula czyli późniejsze jabłko królewskie, tak tez postrzegali to moi znajomi. W zasadzie słusznie, ponieważ już od czasu Pitagorasa i Eratostenesa, greccy uczeni inaczej sobie ziemi nie wyobrażali. Ta kula ewolucyjnie pokazuje się w całej Europie na wyobrażeniach władców z insygniami koronacyjnymi. Począwszy od rzymskiego imperium z Nike na szczycie, potem już jako ,,globus cruciger” czyli jabłko królewskie ozdobione krzyżem. Ale u nas to nie jest kula czy jabłko (opisywane tu i ów błędnie), lecz to akakia.
Akakia to rodzaj tuby z materiału w barwach cesarskich czyli cesarskiej purpury, zawierającej kurz lub proch, jako symbol śmiertelności ciała i jego przemiany (w proch). Akakia noszona była w czasie oficjalnych ceremonii. Dla nas ta purpura dominująca w ubiorze cesarza bizantyjskiego i będąca w zasadzie jego kolorem i dla niego zastrzeżonym, bardziej przypomina fiolet.

W drugiej ręce monarcha na naszej monecie trzyma labarum czyli sztandar rzymski, noszony przez imperatora gdy ten przebywał razem z wojskiem. Przed wprowadzeniem chrześcijaństwa jako religii, labarum występowało ze znakiem Jowisza, później zaś to christogram Chi rho, znany wszystkim chrześcijanom, (tak mamy i w tym przypadku).


Spotkałem się z karkołomnym opisem, że na wizerunku Leon trzyma krzyż patriarchalny i trzeba by to wyjaśnić, bo tak nie jest.
Krzyż patriarchalny, pojawiający się czasami w opisach numizmatów bizantyjskich i widoczny obok cesarskich wizerunków, jest bardzo ciekawym przyczynkiem do przeinaczeń związanych z tradycją tego krzyża, znanego dzisiaj jako ,,krzyż lotaryński”. W kulturze Europy łacińskiej został zapożyczony przez Godfryda z Bouillon, księcia lotaryńskiego po zdobyciu Jerozolimy. Ale to krzyż patriarchalny do dzisiaj symbol wpływów i misji chrystianizacyjnej bizantyjskiego imperium czyli Cyryla i Metodego, czego dowodem jest ten krzyż w symbolach narodowych chociażby Węgier czy Słowacji..

Krzyż patriarchalny pojawiający się przykładowo na monetach przy wizerunkach Justyniana II i Teodozjusza – wieszczy powolny rozdział kościoła wschodniego od zachodniego, ale wyraźna symbolika zaczyna się znacznie później, po schizmie wschodniej. Pomimo niektórych opisów jakoby i na tym follisie taki był, tak nie jest to nie krzyż patriarchalny ale zdecydowanie labarum.

Te atrybuty trzymane przez władcę zmieniały czasami miejsca z lewej do prawej ręki.
Na monecie obuwia nie widać, ale było one równie zdobne jak wierzchni przyodziewek i sznurowane do połowy łydki, bądź ozdobne i podobne do naszych współczesnych sandałów, czasem nocnych kapci.
I tak zakończyliśmy ubieranie/rozbieranie cesarza, była to chyba dosyć skomplikowana codzienna czynność :-). Ale na swój sposób majestatyczna sylwetka cesarza przybranego w złoto i purpurę cesarską i tak ubranego musiała budzić szacunek.
Widząc taka wspaniała postać poddanym nie pozostawało nic innego jak wykonać gest zwany proskinezą jednym słowy paść na twarz przed cesarskim majestatem przybranym w purpury, jak przedstawiony poniżej Leon VI, podający przed obliczem pańskim – bynajmniej nie ze zmęczenia, jak to wielu z nas czyni w różnych innych mniej ceremonialnych okolicznościach…..

3 odpowiedzi na “Rozbieramy cesarza….”
Wciągające i ciekawe chociaż zupełnie nie mój temat. Gratuluję!
Wciągające i ciekawe chociaż zupełnie nie mój temat. Gratuluję! Na historii tego nie miałem!
[…] Rozbieramy cesarza…. – orderywojenne.pl […]