Święta, święta i po świętach…. Czas na kolejne pogaduszki. Od razu powiem, że wielkiego omawiania zagadnień numizmatycznych nie ma, chociaż kilka słów napisałem. Podobnie jak nie ma większego rozwinięcia tematu w aspekcie falerystycznym, ot gadanina o medalu za wojnę i ciekawostce czyli specyficznej jednostce monetarnej – taelach, jako rozliczeniu trybutu wojennego… Niezbyt długa, taka na parę łyków kawy..
Naszym bohaterem jest medal za pierwszą wojnę chińsko-japońską, czyli konflikt pomiędzy nowocześnie rozwijającą się w owym okresie Japonią a trochę zacofaną względem niej chińską armią dynastii Qing. Kilka bitew morskich oraz działań lądowych ukazało, że modernizacja armii japońskiej w tym okresie (Meiji) miało głęboki sens, a wojna ta jedynie utwierdziła Japończyków, że założenia rozbudowy imperium poprzez rozliczne ekspansje na kraje ościenne są dla nich fortunnym rozwiązaniem. Pomimo prawie trzykrotnej przewagi chińskiej armii poniosła ona w tej wojnie prawie 20 krotnie większe straty. Odchodziły do lamusa systemy walki okresu szogunatu, a bitwy morskie (w tej wojnie były one kluczowym elementem japońskiego sukcesu) poprzez zaangażowanie nowoczesnych okrętów stanowiły podwaliny dla późniejszej potęgi floty japońskiej, o czym Rosjanie mogli sie przekonać za 10 lat, a Amerykanie za niecałe pół wieku…


Przebieg wojny nie jest tematem tej dyskusji, więc w szczegółach go pominę. Przyczyną wojny była agresywna polityka rodzącego się Imperium Wielkiej Japonii. Polegała ona na rozszerzaniu strefy wpływów w swoim najbliższym otoczeniu. Podporzadkowanie Półwyspu Koreańskiego stało sie jednym z pierwszych kluczowych celów budowy potęgi Japonii. A że Królestwo Korei było uzależnione od Chin, to one stały się celem ataku. Starcia rozgrywały sie zarówno na lądzie jak i na wodzie. Po licznych klęskach armia chińska wycofała się z terytorium Korei na własne.

Dosyć szybko Japończycy uporali sie z armią chińską zajmując miasta półwyspu Liaodong. Cechowało ich niezgorsze okrucieństwo. Oskarżani byli o masakrę prawie 20 tysięcy mieszkańców Lüshun. W sytuacji operacyjnej przewagi armii japońskiej rząd Qing poprosił o pokój. W efekcie podpisano wspominany już traktat w Shimonoseki. Jednym z warunków była wypłata 200 milionów taeli srebra (tael to dawna chińska srebrna moneta) tytułem odszkodowań wojennych oraz oddania Japonii Półwyspu Liaodong oraz Wysp Rybackich. Półwysep zwrócono Chinom po interwencji mocarstwowej Rosji, za rekompensatę kolejnych 30 milionów taeli.
Chińska armia była co prawda głównym przegranym tej wojny, ale tak naprawdę globalnie najbardziej odczuli to Koreańczycy bo to o ich półwysep szła batalia. Od traktatu w Shimonoseki, (wieńczącego tą wojnę) który uwolnił Koreę od chińskiej zależności , upłynie niecałe 10 lat i złowrogi los wpycha ją w gardziel imperialistycznej Japonii w1905 by następnie w roku 1910 stać się jej częścią, popadając w uzależnienie od cesarstwa Japonii na przeciąg 35 lat.

Ta spora kontrybucja, którą Chiny musiały wypłacić Japonii jako trybut wojenny, była podsumowaniem ,,stulecia upokorzeń” jakich doznały Chiny jako mocarstwo w XIX wieku. Ale trybut był wyznaczony i wypłacony w ciekawej walucie rozliczeniowej zwanej taelami. Czym jest tael? Tael to miara wagowa wynosząca wtedy 37,3 gramów srebra chociaż waga zmieniała się przez lata- nieznacznie dodam – w systemie ,,uncjowym” . W przeliczeniu na czyste srebro daje to około 8 ton srebra. Trybut zacny. Przez sekundę przyjrzyjmy się chińskiej srebrnej jednostce rozliczeniowej chińskiej z tego okresu zwanej taelem. Od połowy XIX wieku tael stanowił walutę rozliczeniową, narzucona zresztą przez Brytyjczyków po wojnach opiumowych, które to wojny Chiny sromotnie przegrały. Zwycięzcy narzucają oczywiście swoje warunki i przeliczniki i tak było i tym razem. Trybut narzucony Chinom był rzecz jasna korzystny tylko dla Brytyjczyków, prócz niego zwycięzcy zażądali wprowadzenia opłat celnych w tym kruszcu. Sam tael ma wygląd bardzo sympatyczny i unikalny, mianowicie jest to często kształt miseczki, chociaż nie takiej jaką widzimy w średniowiecznych bizantyjskich skifatach, miseczka czasami przybiera formę ,,żółwika”, ,,łódeczki”, oraz inne. Przede wszystkim jest wielokrotnie większy od większości monet nawet bardzo egzotycznych i kształt ma bardziej urozmaicony.. Nie chodzi bowiem tylko o sam kształt tylko o wagę, a lokalne warsztaty odlewające taele (bo były one odlewane a nie bite) wykazywały się innowacyjnością. Nazwa wywodzi się z języka malajskiego ale zapożyczona jest od Portugalczyków słowo tahil oznacza bowiem wagę. Jako jednostka wagowa pozostała z Chinami aż do połowy XX wieku, gdy tael został wtłoczony w system metryczny. W Hong Kongu i Szanghaju zaś tael ma wymiar ,,uncjowy” – chyba do dzisiaj jak wynika z literatury. Tael był tylko jednostką rozliczeniową, traktowanie go jako monety w tym okresie jest chyba nadużyciem, chociaż spotkałem się w literaturze i z takim podejściem. Tael jako jednostka mógł mieć oczywiście i większą wagę odpowiadającą wielokrotności taela, stąd mamy odlewy wagi 10, 50 taeli etc. O dziwo taelami nazywane są i dzisiaj ,,fantazyjne” monety chińskie sprzedawane masowo turystom jako oryginalne…W tej materii panuje wolnorynkowa kolekcjonerska ,,wolna amerykanka”.



Jesteśmy znowu po zawarciu traktatu w Shimonoseki. Trybut taelowy trybutem, a co dla żołnierzy? Żołnierze wracają w chwale do Japonii. Trzeba uhonorować ich wojenne dokonania. Oczywiście dla najbardziej bohaterskich są ordery Złotej Kani i Wschodzącego Słońca, ale jako pamiątka dla wojaków ustanowiony zostaje medal za wojnę z Chinami 1894-95. Ustanowiono go 9 października 1895 roku. Ustanowiono go i przyznawano wszystkim żołnierzom zaangażowanym w konflikt, dodatkowo cywilom biorącym w jakiś sposób udział w inwazji, zapewne administracji. Według danych w konflikcie wzięło udział około 250.000 żołnierzy japońskich i chyba trzeba przyjąć, że zbliżona liczba tych medali ujrzała światło dzienne.
Jak legenda głosi (nie tylko w tym przypadku o czym wspomniałem przy Krzyżu Wiktorii), materiałem do odlania medalu była lufa zdobycznej armaty. Czy jest to potwierdzone? Chyba tylko w ustnych relacjach, często noszących miano legendy. A legenda jak napisał na swoim blogu Darek Marzęta to eleganckie określenie bujdy historycznej, z czym w pełni się z tym zgadzam. W tym przypadku zapewne również tak jest.


Medal ma dosyć standardowe wymiary 30 x 40 mm, awers – dwie skrzyżowane flagi (armii i floty) nad nimi cesarska chryzantema.
Rewers zawiera opis pośrodku ,,medal wojenny” , ten medal jako jedyny na metalowym pasku nad medalem nie ma żadnych inskrypcji. To znaczy żadnego napisu. Na późniejszych medalach znajduje się przeniesiony z rewersu napis ,,medal wojenny”. Rewers naszego zawiera dodatkowo datowanie wojny czyli ,,Meiji 27-8 rok” czyli według kalendarza gregoriańskiego lata 1894-95.
Wstążka medalu szerokości 37 mm, czyli japoński standard, barwy dwa zielone pasy na zewnątrz i pośrodku biały. Na zdjęciu mojego medalu nie jest to tak oczywiste, może biały pas uległ lekkiemu zafarbowaniu..Nie znalazłem symboliki kolorów użytych na wstążce.
Posiada pudełko, ja nabyłem oczywiście bez pudełka, stąd chyba i cena była niższa.
Nie jest tak częsty jak medal ,,Za incydent chiński” niemniej można go nabyć bez specjalnych kłopotów za mniej więcej 60-80 dolarów. Mnie udało się za niecałe 30, ale chyba sprzedający nie za bardzo wiedział co sprzedaje, pudełka też nie było 😉
Na szczęście falsyfikatów nie widziałem, co mnie niezmiernie cieszy.
Japonia rozpoczęła marsz imperialny, a terytorium zależne od niej w 1942 roku wyglądało tak….

Zapędy imperialne ostudziły dwie niekonwencjonalne bomby……
Po 127 latach od zakończenia konfliktu możemy przeanalizować dzisiejszy stan faktyczny rozwoju gospodarki zarówno Japonii jak i Chin, która chyba należy zaliczyć do bardzo rozwiniętych. Pomimo iż ,,po drodze” zaistniały jeszcze inne światowe konflikty zbrojne. Oba kraje wyciągnęły we właściwy sposób nauki z konfliktów zbrojnych i pomimo okresowych przegranych militarnych bezwzględnie wygrały wojny ekonomiczne. Nam w Polsce przydałoby się myśleć w zbliżony sposób, może dla pożytku ogólnego, chociaż ani drugiej Japonii ani Chin nad Wisłą raczej nie zbudujemy, to może warto dla przyszłych pokoleń zrobić coś więcej dla kraju, tak jak to robią Chińczycy czy Japończycy, czego wszystkim życzę 🙂
4 odpowiedzi na “Pierwsza wojna japońsko-chińska 1894-1895 w falerystyce i numizmatyce”
Dziękuję za ciekawą lekturę. Czekam na kolejne gawędy.
Dziękuję za miłe słowa 🙂
Jak zawsze ciekawie piszesz.. Nie tylko o samym medalu.
Dzięki 🙂