I tak nadszedł czas na część drugą. tym razem omówimy sobie trzy klasy, by nie rozciągać tematu.
Pierwsza część jest do przeczytania pod linkiem
http://orderywojenne.pl/order-wschodzacego-slonca-i-sprawa-polska-cz-1/
wydaje mi się, że warto najpierw przeczytać część pierwszą, by uniknąć pytań czytając część drugą….
Skończyliśmy na dwóch najniższych klasach, które japońska machina urzędnicza usunęła z palety ośmiu klas w 2003 roku, czyli całkiem niedawno. Powody dla których to się stało, są ociupinkę niejasne. Prawdopodobnie wizerunkowo niewiele miały wspólnego ze wschodzącym słońcem, w sumie ot takie ,,liście”. Mogły by się wydawać mało atrakcyjne. No ale może i chodziło o fakt, że niejako dwie najniższe klasy , były takimi trochę ,,medalami na doczepkę” dla całego zakonu Orderu Wschodzącego Słońca, o czym tak już pisałem w części pierwszej. W sytuacji dosyć szczerego rozdawnictwa orderu przez rząd Japonii w przeszłości, jak i w czasach nam współczesnych, chyba o to chodziło. Zwłaszcza w sytuacji nagradzania obcokrajowców. Szczodrze rozdawany order stał się rozpoznawalną wizytówką Japonii, dodam, że do dnia dzisiejszego.
To samo co spotkało klasy najniższe, spotkało klasę najwyższą przekształconą w oddzielne ,,dzieło orderowe” ale o tym w części trzeciej.
Teraz skupiamy się nad klasami ,,średnimi”.

Przed nami klasa VI. Przez nas nazywana klasą szóstą, ale prawidłowo to klasą ,,Srebrnych Promieni”. Te promienie będą nam sprawiać problemy w identyfikacji, i to chyba największe – w obrębie klas IV-VI. Przeanalizujmy o co chodzi.
Wrzucę zdjęcia z nieistniejącej strony
http://www.imperialjapanmedalsandbadges.com
oraz swoje z mojej kolekcji
Zdjęcia orderów z mojej kolekcji ze względu na różny stopień wytarcia czy też zużycia czasami wyglądają inaczej..
Promienie odchodzące od centrum orderu czyli hipnotyzującego kręgu wschodzącego słońca, mają zabarwienie srebrne w klasie szóstej, dlatego nazywamy ta klasę ,,klasą Srebrnych Promieni”

Tak to wygląda na ilustracji z dyplomu nadania, jak widzimy promienie są srebrne, na zdjęciu poniższym też w miarę ładnie widać.

Ale pod dużym powiększeniem już jakieś ,,złotości” da się zauważyć, niemniej tylko w zagłębieniach promieni. Skąd się wziął ten złoty kolor?
W przypadku egzemplarzy ,,przytartych” może wystąpić złotawy odcień. Ważną cechą przy przytartych okazach, by ktoś nas nie nabrał i nie chciał nam wcisnąć takiego orderu jako klasy IV jest fakt, że w czwartej klasie prócz rozety na wstędze gałązki z kwiatami paulowni są znacznie dłuższe niż w klasach VI i V. Ale o tym na końcu.
Oczywiście determinującym byłyby dokumenty towarzyszące albo tłumaczenie napisu na pudełku. Kolor liter (kanji) na pudełku był przedmiotem dyskusji – jakoby litery złote były umieszczane tylko na orderach nadawanych po drugiej wojnie światowej, na wcześniejszych były srebrne. Nie ma to niestety żadnego przełożenia i traktowane jest w chwili obecnej jako niepotwierdzone doniesienie, ale o tym chyb juz pisaliśmy.
Aczkolwiek zdarzają się ordery ze srebrnymi kanji to prawdopodobnie chodzi jedynie o wytwórcę pudełek. Nie zaś okres nadania. tutaj taka smutna refleksja dotycząca tworzenia bytów ponad miarę, co w naszym temacie można by przełożyć na tworzenie przeróżnych ,,odmian”, ,,wariantów”. Otóż wysycenie rynku jakimś walorem od razu budzi u sprzedających konieczność ,,tworzenia” odmian, nie potwierdzonych w literaturze, ale polegających na eksponowaniu nieistotnego detalu jak chociażby odcienia koloru wstążki, odmienności haftki etc. Ewentualnie wprowadzanie agresywnych zmian samego wizerunku poprzez nakładanie pozłoty, spiłowywanie detalu na medalu, by wyróżnić odmianę powiedzmy ,,bez kropki”. Innowacji jest sporo. Oczywiście pomijam ewidentne różnice w rysunku na awersie/rewersie związane z poszczególnymi wytwórcami. Ale poszczególni wytwórcy najczęściej oznaczają swoje wyroby puncami i po tym ich rozpoznajemy nie po szerokości haftki na wstążce. Zapewne nie wszyscy sie z tym zgodzą 🙂 Trudno…
Orderem Wschodzącego Słońca klasy VI był odznaczony miedzy innymi nasz – chyba trochę zapomniany dzisiaj pilot – Bolesław Orliński, który za przelot z Warszawy do Tokio w 1926 roku został nim uhonorowany. Nomen omen jego mechanik Leonard Kubiak również dostąpił tego orderu w klasie VII czyli Zielonych Liści Paulowni”, o tym wydarzeniu pisaliśmy w części pierwszej.

Postać pilota bardzo bohaterskiego, znana jest chyba tylko miłośnikom awiacji, a szkoda, bo to wspaniały przyczynek do poznania historii naszego lotnictwa uhonorujmy Go i przeczytajmy jego biografię chociażby na Wikipedii…
I tak wygląda sprawa z klasą VI tą, wiele danych o odznaczonych tą klasą Polaków nie ma. Z pewnością było ich sporo i jest do dzisiaj odznaczanych. Tylko trudno wyszperać dane o klasach średnich, bo i średniej rangi oficerów i urzędników nią oznaczano. A o takich rzadko czytamy w Wikipedii. Trochę lepiej jest z klasą piątą, określaną jako ,,Złote i Srebrne Promienie”. Zanim przejdziemy do wybranych sylwetek Polaków, zaprezentujmy jak owa klasa wygląda.
Otóż jedyną różnicą jest różnica w kolorze promieni. Poniżej rysunek z dyplomu nadania, by zwrócić uwagę, gdzie promienie powinny być, bo różnie to wygląda na orderze, zwłaszcza ,,znoszonym”.

A poniżej tego rysunku zdjęcia orderu z mojej kolekcji. Jak widzimy na pudełku tym razem srebrne kanji, ale to o niczym nie świadczy jak juz wiemy.


Tutaj znowu może nastąpić problem, ponieważ ,,złotości” mogą ulec wytarciu. Na zdjęciu z mojej kolekcji złote i srebrne promienie są doskonale widoczne. Innych cech różniących sam order (nie licząc pudełka i dyplomu nadania – o ile są) nie ma. Datowanie wszystkich orderów w tym przypadku jest bardzo umowne, nie możemy zastosować kryterium żyłek na liściu paulowni, a cechy mniej lub bardziej wyrazistej emalii – to cecha wątpliwa.
Cechy opisywane w pierwszej części dotyczące liści paulowni to przywilej tylko niższych klas i to z dużą dozą ostrożności powinny być wykorzystywane.
Falsyfikatami zajmiemy się w kolejnej części naszej opowieści przy kawie.
A teraz kilka słów o nagrodzonych Polakach, jest ich zapewne wielu, ale ja wspomnę o Leonie Julianie Padlewskim – polskim bakteriologu, który nie bał się pracować w Mandżurii i na kirgiskich stepach nad zwalczaniem dżumy, zasłynął jako wybitny polski bakteriolog, jak to zwykle bywa taci ,,cisi” bohaterowie często są bardziej znani za granicą niż w Polsce…Za badania naukowe został uhonorowany klasą piątą Orderu Wschodzącego Słońca. Postać znana chyba tylko lubującym się w bakteriologii naukowcom.
My możemy go uhonorować czytając jego życiorys, taki życiorys Polaka, skłaniający do zadumy nad losami rodaków..
https://www.ipsb.nina.gov.pl/a/biografia/leon-julian-jozef-padlewski

Bardziej znanym szerszemu gronu, zwłaszcza miłośników historii -podpułkownik Jan Kowalewski, również kawaler piątej klasy tego orderu.

Bardzo przyczynił się do polskiego zwycięstwa w Bitwie Warszawskiej, był kryptologiem i szefem grupy kryptologów, którzy złamali bolszewickie szyfry.

Polacy uhonorowali go srebrnym krzyżem Orderu Virtuti Militari, zaś szkoleni przez niego Japończycy, opisywanym tutaj orderem piątej klasy.
Rok 1920 był w historii Polski tak przełomowym rokiem, że nie ma się co dziwić, iż tak wybitna postać została uhonorowana za swoje bohaterstwo nie tylko w kraju ale i za granicą. Temu dał wyraz i nasz Sejm który zdecydował o ustanowieniu roku 2020 Rokiem Jana Kowalewskiego. Nie wątpię, że wielu z Was zajrzy do Internetu i przeczyta jego życiorys…

Czwarta klasa orderu wymaga poświęcenia bardziej obszernego wpisu i będzie trochę nerwowo, bo tutaj zdarzają się niestety pewne działania marketingowo – merkantylne nieuczciwych sprzedających zwane bardziej obrazowo nabijaniem w butelkę naiwnych kupujących. Na deser zostawimy sobie klasy najwyższe, dla najwyższych i najbardziej znamienitych nagradzanych, o tym opowiemy w części trzeciej.
Pośrodku zdjęcia tytułowego klasa IV ładnie się prezentuje, chociaż pudełka ułożyłem na podłodze, to bynajmniej nie ze względu na chęć profanacji tak zaszczytnego orderu..
No to zacznijmy..
Ze względu na opisane wyżej zabiegi sprzedających musimy bardziej wnikliwie analizować każdy zakup. O dziwo….z klasą trzecią takich problemów już nie ma…
Zobaczmy jak wygląda klasa czwarta. Na początku schematyczny wygląd zaczerpnięty z dokumentu nadania ze strony brytyjskiego forum.

No i teraz egzemplarz z moich zbiorów :



Zaraz, zaraz…ktoś zapyta, ale przecież klasa czwarta nazywana jest klasą ,,Złotych Promieni z Rozetą” – rozeta jest, ale promienie na moim egzemplarzu wcale nie wyglądają na złote tylko raczej na srebrne.. Otóż są złote, tylko w świetle w jakim fotografowałem tego nie widać, że ,,złotości” są wytarte i w zasadzie pozostały jedynie w zagłębieniach. Na zdjęciu poniżej zrobionym w innym ustawieniu widać cały problem jak na dłoni.

W starszych egzemplarzach widać przetarcia. Czasami niekoniecznie na zdjęciach z aukcji, bo jak wiemy w dobie dobrych programów graficznych można ze zdjęcia wiele ,,wycisnąć”.
Drugim elementem na który można nie zwrócić uwagi będąc zafascynowanym dopiętą rozetą do wstążki (będącą taką wizytówką klas IV tych, a czasami dokładaną z wiadomych powodów do innej niższej klasy) jest zwieńczenie orderu ze znanymi nam już liśćmi i kwiatami paulowni.
Poniżej na pierwszym zdjęci klasa IV na dolnym V.


O ile same liście wyglądają bardzo podobnie, to już kwiaty nie. Mamy zdecydowanie więcej kwiatów w klasie czwartej niż w niższych. Sama rozeta nie jest tak enigmatyczna i czasami zdarza się jej brak, chociaż nie powinno w przypadku tego orderu. Zazwyczaj jej brak nakazuje ostrożność – zdjęcie instruktażowe poniżej.
No i mamy porównanie, w zakresie klas VI-IV można mieć drobne kłopoty z odróżnieniem, ponieważ ordery są takie same co do samego słońca orderowego i wynoszą około 46 mm. Już dla klasy trzeciej to 56 mm, co wyklucza pomyłki. Wymiar pionowy musi być inny pomiędzy klasami V-VI a IV, ponieważ dochodzą wyższe kwiaty paulowni. Oczywiście jeśli mierzymy całość nie tylko samo słońce orderowe.

Na powyższym zdjęciu przykład ewidentnego falsyfikatu (z lewej strony),
Wyraźnie pokazuje na jakie ,,niebezpieczeństwa musimy się narażać kupując klasę czwartą 🙂 Na zdjęciu widzimy opisy czego należy się wystrzegać. Pierwszym sygnałem powinien być brak rozety. drugim same liście paulowni, słusznie nazwane tutaj przez eksperta ,,kapuścianymi”. Są całkowicie niepodobne do liści paulowni w oryginale. Kolejnym elementem są same promienie słabo wcięte na końcach w podróbce, bardziej płaskie wcięcia są dobrze widoczne. O samym dysku słońca nie ma co wspominać bo jest w podróbce wyjątkowo skąpo reprezentowany. Ot taka chińska oszczędność… Wreszcie samo zawieszenie orderu, zawsze kuliste, nie zaś walcowate jak w tym falsyfikacie. Dlaczego napisałem o chińskiej ,,oszczędności”, ano dlatego, bo podróbki stamtąd pochodzą, tam można produkować takie cymelia do bólu o czym niejeden numizmatyk czy falerysta może się boleśnie przekonać. W Japonii podrabianie wciąż nadawanych orderów jest poważnym przestępstwem~!
Zwracajmy uwagę przy zakupach oczywiście i na samo pudełko. Tutaj (przy tym orderze) pudełek nie brakuje i rzadziej oferowane są same ordery bez nich. Pudełko jest tak ściśle ,,dopasowane” do klasy, że (z wyjątkami klasy V i VI) nie pasują one do innych klas. Tzn. wcięcie na order, jest bardzo precyzyjnie dopasowane. jak jakiś order się ,,nie mieści”, albo ..lata po pudełku” to znaczy że pudełko jest z innej klasy. Nie jest to reguła, ale próbowałem na swoich i jest to zauważalne. Udało mi się zostać nabranym przy klasie VIII, przy której dostałem pudełko klasy VII 🙂 Ale to było na początku. Pikanterii dodaje fakt, że kupowałem ten komplet od Polaka…
No i cena…tutaj tez cudów nie ma, czwarta klas nie jest tania, jest niewiele tańsza od trzeciej, pomimo tego, że w gradacji stoi niżej. Trzeba się nastawić na koszty rzędu 900-1300 złotych. To w sytuacji zakupów w Japonii. Tam mimo wszystko jest znacznie taniej, chociaż dochodzi nieznana komponenta opłat dodatkowych w postaci opłat celnych…Pomimo tego, że cło przy orderach nie rujnuje kieszeni (w zasadzie nie ma cła tylko VAT, bo takie przedmioty z cła są zwolnione) to trochę nerwów jest, kto sprowadzał sobie walory z zagranicy ten wie w czym rzecz.
No i kupujemy i czekamy… Ja się najdłużej poczekałem na klasę trzecią. pomimo iż była zakupiona w Europie. Wędrowała chyba dwa miesiące…
Ale zanim dojdzie do nas przesyłka z orderem, to zerknijmy, którzy Polacy otrzymali IV klasę…
Polacy byli nią często nagradzani, a w dobie pełnej współpracy wojskowej w okresie międzywojennym, ordery z obu stron sypały się jak z rękawa..
Sypały ale i nie do końca możemy dotrzeć do wszystkich uhonorowanych. Okazuje się, ze wyłowić nazwiska uhonorowanych klasą czwartą jest gorzej niż wyższą klasą trzecią… A powinno być odwrotnie. Ciekawe życiorysy zasługują na pamięć a nie na zapomnienie, przytoczę skrótowo dwa do których dotarłem.. Fakt komplikuje zniszczenie części archiwów wojskowych Japonii, w tym kapituł orderów w wyniku pożarów po bombardowaniach konwencjonalnych z użyciem bomb zapalających wielkich miast Japonii, w tym Tokio.
Jednym z uhonorowanych był Ignacy Matuszewski (1891-1946)

Przedwojenny pułkownik, związany z wywiadem (polski wywiad był bardzo ceniony przez Japończyków). Szerokim rzeszom może być bardziej znany jako jeden z organizatorów udanej ewakuacji 75 ton polskiego złota z rezerw bankowych w 1939 roku. Jak Państwo wiecie, polskie złoto a raczej rezerwy bankowe tego kruszcu zostały ewakuowane z Polski. 4 września 1939 roku rozpoczęła sie wędrówka złota. Tropiony przez Niemców konwój po dziesięciu dniach opuścił Polskę. Wyjechało 95 ton kruszcu za 463,6 mln złotych. Historia fascynująca i wielowątkowa, zachęcam do poczytania 🙂

Nasz pułkownik miał bogaty życiorys. W okresie pierwszej wojny oficer rosyjski, związany z wywiadem, w okresie po 1917 bardzo aktywny działacz na rzecz polskich korpusów w Rosji, zręczny polityk, o bardzo perspektywicznym spojrzeniu, a zarazem bardzo realnym. Zwolennik marszałka Piłsudskiego, który podsumował jego pracę na rzecz zdobywania informacji o wrogu słowami :..,,Była to pierwsza wojna, którą Polska prowadziła od wielu stuleci, w czasie której mieliśmy więcej informacji o nieprzyjacielu niż on o nas„. Było to największe wyróżnienie jakie można było otrzymać słownie. Nagrodzony srebrnym krzyżem Virtuti Militari, czterokrotnie Krzyżem Walecznych. Był orędownikiem tworzenia w Polsce przedwojennej dywizji pancernych, oraz w obliczu narastającej potęgi III Rzeszy zwiększenia budżetu wojskowego. Był autorem opinii na temat słabości polskiej armii w 1939 roku. Po klęsce wrześniowej po przedarciu się na zachód z polskim złotem, został odsunięty od polityki i wojska jako przeciwnik generała Sikorskiego, któremu zarzucał nadmierne zaufanie jakim ten obdarzał Stalina. Przy okazji było to zamierzone działanie Sikorskiego w odniesieniu do przedstawiciela typowej prawicy ,,piłsudczykowskiej”. Był wrogiem układu Majski-Sikorski i znowuż było to spojrzenie niemalże prorocze. Bo jak wyszliśmy na tym wiemy wszyscy. Przebywał po wojnie na emigracji w USA, gdzie zmarł.
Uhonorowano jego szczątki które wraz ze szczątkami majora Henryka Flyar-Rajchmana (drugiego organizatora wywózki polskiego złota) sprowadzono z honorami w 2016 roku do Polski i pochowano na Powązkach.

Dalej jesteśmy w wojskowym klimacie i tutaj warto wspomnieć o drugim kawalerze czwartej klasy naszego tytułowego orderu, o generale Tadeuszu Pełczyńskim (1892-1985)

Dwukrotny kawaler Orderu Virtuti Militari (Krzyż Złoty i Srebrny VM), był nagradzany wielokrotnie w tym i przez Japończyków. Związany z Oddziałem II Sztabu Generalnego, który jak wiemy zajmował się wywiadem i kontrwywiadem. Był szefem kontrwywiadu najdłużej sprawującym tą funkcję w okresie międzywojennym. Nie da się ukryć, że początek współpracy między wywiadami Japonii i Polski datuje się na okres wojny rosyjsko-japońskiej 1904-05. O tej wojnie napiszemy przy pogaduszkach o medalach ją upamiętniających.
Wróćmy do generała, po okresie ,,prosperity stanowiskowej” popada w niełaski za czasów marszałka Rydza Śmigłego w 1939 roku, Te ,,niełaski” związane były z politycznymi zapatrywaniami Wandy Pełczyńskiej, prywatnie żony generała (interesujący życiorys — poczytajcie sobie). W wojnie obronnej generał dowodził zgrupowaniem piechoty. Na szczególnie chwalebne epizody zasłużył sobie jako zastępca dowódcy Armii Krajowej i Szef Sztabu ZWZ – AK, które to funkcje sprawował do września 1944 roku.
Kierował akcjami dywersyjnymi Kedywu. W Powstaniu Warszawskim walczyła również jego żona i syn, który zginał. Sam ciężko ranny dostał się do niewoli niemieckiej. Po wyzwoleniu obozu jenieckiego przez Amerykanów, pozostał na emigracji. Niebanalny życiorys, niebanalna postać. Jego szczątki sprowadzono do kraju i pochowano na Powązkach. Pośmiertnie uhonorowany Orderem Orła Białego. Pomimo tego, że zasługiwał na upamiętnienie, nie można się pozbyć wrażenia, ze pozostawał w swoistym cieniu innych dowódców AK. Może te kilka słów o Nim trochę ten cień rozjaśnią..
I tak doszliśmy do klasy III, o której powiemy sobie następnym razem. Powiemy też o klasach wyższych rzecz jasna 🙂
do usłyszenia !
P.
2 odpowiedzi na “Order Wschodzącego Słońca i … sprawa polska -cz.2”
Bardzo ciekawe, niestety falerystyczna Japonia jest poza moim zasięgiem :’)
[…] http://orderywojenne.pl/order-wschodzacego-slonca-i-sprawa-polska-cz-2/ […]