Ot i wyszło mi takie ,,masło maślane” zwane naukowo tautologizmem. Mówię o tytule, ale bardziej dobitnie chyba nie dało się wyrazić zakresu zasługi ludzi tym odznaczeniem dekorowanych. Korzystając z chwili przerwy w oczekiwaniu na odznakę kwalifikacyjną, która uzupełni część II wpisu o nich, postanowiłem coś napisać, by nie gnuśnieć w letnim upale…
Jako, że odznaczenie to znajduje sie niemalże w każdej kolekcji miłośnika odznaczeń naddunajskiej monarchii, to chyba nie popełnię wielkiego błędu czy niestosowności, gdy trochę się nad nim po pastwię.
Wychodząc od genezy najpierw należy pokrótce opowiedzieć o kilku innych odznaczeniach austro-węgierskich noszących miano ,,krzyża zasługi” . Tak by sie w głowach poukładało.
Ojcem wszystkich ,,krzyży zasługi” jest miłościwie bardzo długo panujący i wszystkim znany Franciszek Józef I. Tutaj uwaga, ponieważ w sieci krąży informacja, jakoby naszego tytułowego bohatera ustanowił Karol I – co jest nieprawdą. Prawdą jest jedynie dodanie do wstążki skrzyżowanych mieczy w okresie jego panowania !
Jako, że darzę tą postać (Franciszka Józefa nie Karola) niejakim sentymentem zbudowanym na fundamencie rodzinnych tradycji i przekazów jak to za jego panowania było dobrze, to zamieszczę jego portret.

Patrząc na imponującą galę orderową monarchy- naszego krzyża oczywiście na niej nie znajdziemy. Ale trzeba Wam wiedzieć, że czasami, by nadać odpowiedni status odznaczenia nadawano nowo wprowadzane odznaczenia miernej rangi kilku ,,tuzom” świata polityki lub wojny, lub obu światów na raz….
A jak z naszymi krzyżami? Ile ich było i czemu tak uporczywie sie nam mieszają? Austriacka dewiza, a raczej żart na ten temat właśnie tak brzmiał, że … po co coś upraszczać, jeśli można skomplikować?
Mamy generalnie 4 ,,grupy” (mając na myśli również klasy w obrębia każdej grupy) krzyży zasługi ustanowionej w monarchii Franciszka Józefa. Skrótowo poniżej je przedstawię, ale nie napiszę o nich tutaj niczego poza zwięzłym podaniem nazw, bo to tematy na oddzielne wpisy.
Pierwszy to najbardziej ,,nobliwy” dla militarystów Krzyż Zasługi Wojskowej czyli Militärverdienstkreuz (trójklasowy- najbardziej uogólniając)

Drugi to Krzyż Zasługi Cywilnej czyli Zivil-Verdienstkreuz (czteroklasowy – srebrny, srebrny z koroną, oraz złoty tak samo stopniowany).

Trzeci to Krzyż Wojenny za Zasługi Cywilne czyli Kriegskreuz für Zivilverdienste (czteroklasowy)

No i ostatni to nasz dwuklasowy Krzyż Żelazny Zasługi Eisernes Verdienstkreuz. W tym przypadku wyróżniono dodawane na wstążce skrzyżowane miecze za zasługi na polu bitwy ( to właśnie dodał Karol I, w grudniu 1916, a teraz dodają handlarze sztucznie podbijając cenę) jako klasę (klasy) najwyższą. Nie jest to prawdą. Oczywiście wstążki też są zmienne, bo raz występuje czerwona cywilna, a raz wstążka ,,za odwagę”. Ale ani miecze na wstążce, ani kolor wstążki nie stanowią o klasie odznaczenia ( a i takie rewelacje usłyszałem swego czasu). Do wstążek oczywiście zaraz wrócimy, bo to bardziej skomplikowany temat. Prawdą jest również, że E.V.K nie jest odmianą Krzyża Zasługi Cywilnej, co czasami sie lansuje i przedstawia na ilustracjach.

Sam krzyż czyli Krzyż Żelazny Zasługi Eisernes Verdienstkreuz, wygląda nieładnie, jakby był surowym produktem do wyrobu czegoś ,,bardziej szlachetnego”. No właśnie co było bardziej ,,szlachetnym”? Nieodparcie kojarzy nam się to z czteroklasowym Krzyżem Zasługi Cywilnej. I tak to było traktowane, pomimo absolutnej rozdzielności tych odznaczeń. Jest to zresztą często jest prezentowane i nigdy nie unikniemy niejakiego ,,wpasowania” tego odznaczenia w grupę cywilnych krzyży zasługi. Przez zewnętrzne podobieństwo.

Jak juz przebrnęliśmy przez nomenklaturę i pogrupowaliśmy sobie krzyże zasługi, to czas przejść do meritum, czyli Eisernes Verdienstkreuz :-).
Komu był nadawany to pytanie zasadnicze. Pytanie czasami trudne, bo na zdjęciach różnych notabli widzimy ten krzyż i zadajemy sobie pytanie, skąd taki krzyż na piersi oficera?
Juz wyjaśniamy 🙂 Wielu oficerów było honorowanych odznaczeniami dla szeregowców i podoficerów. Otóż bardzo często odznaczony żołnierz zwłaszcza z cenzusem kadeta czy jednorocznego ochotnika wspinał sie po ścieżkach awansowych do oficerskich gwiazdek. Ale nikt mu nie zabraniał przecież z dumą nosić odznaczeń nadanych wcześniej, pisaliśmy o tym we wpisach o Medalu Waleczności. Tyczyło to również aspirantów na oficerów (kadetów). W przypadku naszego krzyża, nie wolno było nadawać go oficerom, równorzędnym urzędnikom wojskowym i kadetom !! Przepisy nic nie mówią o jednorocznych ochotnikach 🙂 Więc czasami gdybyśmy trafili taką oficerską fotografię i nasz krzyż na niej, to pomimo sensacyjności i unikatowości będzie można taki fenomen wytłumaczyć.
Poniżej zwykły Infanterist, udekorowany naszym krzyżem i Krzyżem Wojskowym Karola Karl-Truppenkreuz, zwanym pogardliwie ,,krzyżem dla trupów”.

Do grona dopuszczonych do nadania tego krzyża zaliczamy podoficerów, urzędników niższej rangi (poza rangami oficerskimi, o urzędnikach wojskowych będzie oddzielny wpis). Stąd często widzimy go na mundurach personelu medycznego (poza lekarzami), technicznego, administracyjnego, a także na surdutach cywilnych osób związanych z wojskiem w taki czy inny sposób. Do grona odznaczanych zaliczamy również gagistów. Oooo i pokazało sie coś ciekawego czyli kim byli tajemniczy ,,gagiści”.
Otóż mianem gagistów określano żołnierzy w stopniach podoficerskich służących nadterminowo pierwotnie mówiono tez tak o oficerach służących nie ,,za żołd” a za ,,pensję”. Gagiści w rangach starszych podoficerów musieli sami zaopatrywać sie w umundurowanie i wyposażenie, oficerowie gagiści nawet kupowali broń płacąc ze swojego portfela. Ale my rozpatrujemy tutaj tylko podoficerów, w tym grupę w zasadzie cywili – rzemieślników i techników specjalistów plasowanych rangowo tuż za sierżantami sztabowymi, a zwanymi gagistami bez stopnia. Chociaż bez stopnia, to i tak byli mundurowani, ale o tajnikach stopni, mundurów gagistów powiemy innym razem. W 1918 nastąpiła kolejna ..liberalizacja” przepisów co do nadań, obejmująca ochotników podoficerów urodzonych przed 1867, służących z wyróżnieniem. Czyli robi nam się pokaźne i szeroko zakrojone ,,rozdawnictwo” … Słowo to nabiera w naszych czasach i aktualnej sytuacji ekonomicznej niestety wydźwięku pejoratywnego.
Co do stopniowania z reguły stopniowano w ten sposób, że jako pierwsze odznaczenie otrzymywano krzyż bez korony a następnie z koroną. Ten kto otrzymał krzyż z koroną nie otrzymywał już klasy niższej. Opisuje się, że krzyż w założeniach E.V.K zastąpił słynny medal Wojenny 1873, do poczytania o Medalu Wojennym 1873:
http://orderywojenne.pl/medal-wojenny-1873/
Zacznijmy od wstążek. Te wstążki trochę komplikują sprawę w przypadku nagród, w odniesieniu do których można było zastosować dwa warianty kolorystyczne . Pisaliśmy o tym już we wpisie o Signum Laudis, dla chętnych do przeczytania link:
http://orderywojenne.pl/signum-laudis-znak-zaslugi/
Wstążki w odznaczeniach austriackich i węgierskich do roku 1918 dzielono generalnie na wstążki za zasługi bojowe czyli Kriegsband znanej wszystkim z biało czerwonymi bordiurami i takąż drobną drabinką pomiędzy nimi i cywilne Zivilband– w kolorze ponceau czyli truskawkowym. To tak w wielkim uproszczeniu. Bo przecież mamy wiele odstępstw od tego w całej gali odznaczeniowej CK monarchii. Mówię o odstępstwach kolorystycznych w barwach monarchii czyli żółtościach, czerniach, tudzież barwach landowych, czyli bielach, zieleniach etc. Ale w większości przypadków, jak coś było nadawane zarówno cywilom jak i wojskowym (albo w czasie wojny) to dekorowane było jedną z dwóch wstążek jak napisałem na początku tego wywodu. Nasz bohater tej opowieści jeszcze bardziej komplikuje sprawę. Przede wszystkim ustanowiony został w czasie wojny, co niejako narzucało zawieszenie go na ,,bojowej wstążce”. Oczywiście i to bez względu komu był nadawany, czy cywilowi czy żołnierzowi. Ale, ale… nadawano go również na wstążkach czerwonych. Więcej nawet- na czerwonej cywilnej wstążce (do 7 lutego1917) roku również i żołnierzom za służbę nieodpowiadającą służbie liniowej (czyli tyłowej)!! Ot galimatias. Taki krzyż otrzymał między innymi ojciec Karola Wojtyły, (późniejszego papieża).
By sprawę jeszcze bardziej powikłać, Karol I dokłada 13 grudnia 1916 jeszcze miecze do wstążki – rzecz jasna do Kriegsband– wytwarzając quasi dwie dodatkowe klasy, jako, że dodaje je od obu klas( krzyża z koroną i bez korony). Te miecze są dodawane w chwili obecnej przez handlarzy bez opamiętania, nawet do medali waleczności, o czym pisałem. Zresztą kto bardzo pragnie to może sobie dokupić takie miecze za kilka euro i dodawać do woli, chociaz wielkiego sensu to nie ma. Mieczy ci u nas na aukcjach (zagranicznych) dostatek, Węgrzy robią ,,dobra robotę” od kilku la tłukąc takie kopie, że wymiękają i specjaliści, ot skąd takie talenty u ,,bratanków” to nie wiem. Tłuką te kopie (czyli elegancko i z kurtuazja nazwane powszechnie falsyfikatami, wręcz falsami) praktycznie wszystkiego co było i nie było noszone na mundurach w CK monarchii. Smutne i ku przestrodze !!
Przemaglowaliśmy wstążkę to teraz słów kilka o samym krzyżu
Zaczniemy od klasy z koroną, druga klasa wiele sie nie różni (poza koroną, czy też jej brakiem)
Żelazny Krzyż Zasługi, to krzyż ,,typu Ruperta” z zaokrąglonymi ramionami. Motyw krzyża Ruperta jest często zapożyczany przez twórców projektów medalierskich. Ramiona krzyża szerokość 7 mm u podstawy i 13 mm na końcu. Średnica krzyża – 35 mm. W centrum krzyża mamy okrągły medalion o średnicy do 19 mm. Wewnątrz znajduje się napis VIRIBUS UNITIS W górnej części mamy parę splecionych dłoni. Wewnątrz tego pierwszego pierścienia znajduje się druga podniesiona granica. Obszar wewnątrz wewnętrznego pierścienia zawiera inicjały FJ (Franz Joseph). W przypadku klasy z koroną górne ramię krzyża ma dwa metalowe kółeczka, przez które przechodzi metalowy kołek, który służy do przymocowania krzyża do korony. Korona na szczycie krzyża to korona cesarska. W licznych odmianach niestety, ale i na szczęście dla niektórych lubiących zbierać odmiany 😉
Rewers krzyża: ramiona krzyża są gładkie. Środkowy medalion ma średnicę 18-19 mm i jest okolony liśćmi laurowymi. Środek medalionu ma średnicę 12 mm. Ma obwódkę, wewnątrz której widnieje data 1916.
Poniżej prezentacja koron z książki Austrian Orders and Decorations, cześć II. Warto zakupić ( w sumie juz wydano 3 tomy) jak ktoś ma na zbyciu trochę grosza a myśli serio o kolekcjonowaniu austriackich nagród.




Zdjęcia koron zamieściłem, dlatego, że jeden z moich kolegów swego czasu wpadł w panikę że krzyż wygląda jak kopia, ponieważ wygląd korony odbiega wyglądem zdjęcia od tego ogólnodostępnego w sieci. No ale sam kryz był nadawany aż do roku 1922, więc odmian może być sporo, nawet niesklasyfikowanych. Generalnie kolekcjonerzy wyróżniają ,,małe” i ,,duże” korony. Prosto i bez zbędnych komplikacji.
A sam wygląd krzyża poniżej tym razem z moich zdjęć.




Wersji z mieczami na wstążce nie kupowałem, bo nie jestem naiwnym snobem by dawać zarabiać cwaniakom. Podobnie odpuściłem sobie wersję z czerwonymi wstążkami.
Tutaj temat zaczyna sie nam powoli kończyć, mamy jeszcze pudełka rzecz jasna, różnej maści i urody. Jako, że nie jestem wielkim fanem pudełek to wrzucę jedynie jedno zdjęcie – przykładowe- z sieci. Pudełka są poprzez skrót E.V.K /lub E.V.K. m.d. K łatwe do rozpoznania.

Dodać należy jeszcze kilka danych o pierwszych nadaniach
10 lipca 1916 roku opublikowano listę pierwszych 130 nadań:
nadano w sumie
24 Krzyże Zasługi z koroną na Kriegsband
78 Krzyży Zasługi z koroną na czerwonej wstążce
7 Krzyży Zasługi na Kriegsband
Potem poszło szybko, niemalże maszynowo 🙂
Ale ile nadano tych krzyży to przyznam sie nie wiem, przypuszczalnie uwzględniając popularność występowania to chyba można oszacować na kilkaset (100-200) tysięcy.

Krzyżowi przynależne są oczywiście i baretki, różniące się od innych baretek odznaczeń na bojowej wstędze – miniaturą krzyża, lub krzyża z koroną.
Materiałem z jakiego wykonywano nasz krzyż było żelazo jak sama nazwa wskazuje, oraz oczywiście późnowojenny ,,kriegs metal” czyli cynk. Jeżeli cynk jest w dobrej kondycji to często wygląda lepiej niż bardziej szlachetne zardzewiałe wersje żelazne, czy też stalowe. No ale trudniej go doczyścić (cynkowy) gdy dopadła go korozja cynkowa. Rozpoznać je łatwo metodą ,,magnesową”. Ale trzeba uważać bo często te ładniejsze magnetyczne to wyrób po 1918 roku. Cynkowe dają chociaż jako taki gwarant wojennej oryginalności…..
Pozostaje nam cena, falsyfikaty, etc.
Cóż…do niedawna na słowo kopia Eisernes Verdienstkreuz 1916 roześmiałbym się i to perliście, bo któż by go fałszował? No ale fałszują, zwłaszcza te z koroną, nawet na naszym Allegro jakiś czas temu pokazały sie 1 czy 2 falsyfikaty. Jest ich na szczęście mało. Kopie pokazały się, ponieważ klasa z koroną, jako rzadsza zaczyna być trudna do zdobycia. Co do cen krzyża. Osiągnął ceny około 200-300 PLN, z pudełkiem takim ,,szykownym” np. produkcji Zimblera to i potrafi kosztować nawet 700-800 PLN. O dokumentach nadania nie wspominam, są rzadkie zwłaszcza w komplecie. Klasa niższa – do niedawna za grosze można było włączyć ją do kolekcji. Nawet za jedyne 40-50 PLN można było sie nią nacieszyć. Ale to przeszłość. Teraz to około 100-150 PLN, powiem, że widziałem i za 250…. Na marginesie nas Polaków (chociaz nie wszystkich) bardzo łatwo przestraszyć. W zakresie zakupów kolekcjonerskich również. Wystarczy pogłoska niesprawdzona, najczęściej fałszywa, że cos znika z rynku, albo ceny rosną i rzucamy sie na zakupy, monet, orderów, banknotów, znaczków, cukru, papieru toaletowego… W przypadku walorów kolekcjonerskich wystarczyło kilka artykułów miernej jakości o lokowaniu pieniędzy w antyki, kolekcje etc. by wywołać takie reakcje. W przypadku naszego krzyża, jest on dostępny w wersji klasy drugiej za około 30-40 euro, klasy pierwszej około 50 euro w pięknych stanach i to permanentnie. Zalegają w renomowanych europejskich sklepach falerystycznych. Są dostępne i tam rynek sie wysycił. W każdym razie nie zareagował na inflację tak jak u nas. No ale u nas inflacja jest rekordowa, w czymś musimy przecież przodować w Europie 😉
Kopii niższej klasy nie spotkałem, nie licząc podmian wstążek, co dla niektórych jest mało istotne, czy kupują ze wstążką oryginalną, czy XXI wieczną syntetyczną. To też znak czasów, znam sprzedających, którzy celowo zamieniają wstążki uszkodzone oryginalne, na współczesne syntetyki. Bo ,,ludziom bardziej sie podobają nowe” – z mojej strony bez komentarza 🙂
Możemy przyjąć, że po wielu latach nastąpiła ,,cenowa nobilitacja” tego odznaczenia, więc posiadacze mogą podskakiwać z radości. No mogliby, gdyby nie nastąpiła ,,cenowa nobilitacja” cukru, benzyny i węgla 😉 Ale to tylko tytułem nawiązania do współczesności….
A nasz krzyż, pomimo przypisania go ,,niższej” klasie dla walczących żołnierzy był jak widzimy na zdjęciach raczej powodem do dumy, skoro wieszano go pośród medali za męstwo….

Do usłyszenia niebawem, znowu w temacie naddunajskiej monarchii, czyli wracamy do odznak kwalifikacyjnych w części drugiej 🙂