Sam tytuł wątku jest dosyć enigmatyczny, można by pomyśleć, że społeczna i powszechna kwarantanna zafundowana wszystkim obywatelom odbiła się nieco na mojej psychice i nie wiem co piszę.
Po prawdzie zakazy nigdy nie wywoływały mojego entuzjazmu, ale w sytuacji zagrożeń staję się mocno zdyscyplinowanym obywatelem. Jak widzimy ten tytuł mógłby spowodować, że gdyby moja małżonka spojrzała mi przez ramię i przeczytała go, prawdopodobnie poleciłaby zmierzyć temperaturę 🙂 Pierwotnie tytuł był bardziej zabawny, ale wolałem nie ryzykować tych pomiarów temperatury i stukania się w czoło przez domowników.
Wrócimy do tytułu na końcu a teraz zaczynamy.
Coś trzeba wyjaśnić. Armia brytyjska w dniu przystąpienia do wojny zwanej wielką, była armią w ochotniczą. mówimy tutaj o elemencie głównie żołnierskim. Skomplikowane podziały dotknęły jej wcześniej, bowiem siły zbrojne podzielone były na wojska armii regularnej, z czego połowa strzegła brytyjskich kolonii, oraz jednostek będących niejako obroną terytorialną. Smaku dodaje oddzielna armia zwana armią Kitchenera, w zasadzie również ochotnicza, stanowiąca niejako uzupełnienie armii regularnej. Z armii regularnej ,,wypączkował” Brytyjski Korpus Ekspedycyjny.

Ten właśnie korpus wziął udział w walkach na terenie Belgii i Francji w Wielkiej Wojnie.
Oczywiście przechodził on przeobrażenia i z małego korpusu przerodził się w ogromny. Korpus był uzupełniany żołnierzami ochotnikami, później już żołnierzami z poboru.
System zaciągu ochotniczego był jak najbardziej demokratyczny, utrzymany niemalże w duchu Unii Europejskiej i nowoczesnego podejścia do zagadnienia armii zawodowej jakim jest chociażby w chwili obecnej NATO. Zaciąg był niewystraszający by zasilić dziesiątkowaną armię na frontach w Europie kontynentalnej. Pomimo dziarskich akcji werbunkowych, cały czas nawoływał ochotników do wstępowania w szeregi.

,,Twój Kraj cię potrzebuje” – domena publiczna Internet
Na froncie ochotnicy byli dziesiątkowani, a w społeczeństwie stopniowo narastał opór przed wystawieniem głowy pod niemiecka kulę w jakimś okopie na terenie Francji czy Belgii.
Władze szybko uporały się z faktem, że ochotnikami wojny się nie wygra i wprowadziły w 1916 roku zaciąg nieochotniczy, czyli pobór.

Trudno określić, w jakim stopniu wywołało to entuzjazm społeczny. Nawet jeśli na początku był to stopniowo wygasał jak w każdej armii w trakcie jakiejkolwiek wojny, zwłaszcza gdy wojna się wydłużała i na zakończenie wojny ,,do świąt” nie było sensu liczyć. Pobór się rozpoczął. Ale wcześniejszy ochotnik musiał być jakoś wyróżniony. I tak się stało, bowiem w 1917 powołano do życia ,,Gwiazdę 1914″ zwaną Gwiazdą Mons. Nazwa pochodziła od pierwszej poważnej bitwy (bitwa pod Mons) w jakiej uczestniczyli Brytyjczycy ze swoim korpusem. Na marginesie Brytyjczycy dali Niemcom sporego łupnia. Niemcy wreszcie zaczęli się liczyć z ,,wyspiarzami”, z których to wyspiarzy i ich armii ekspedycyjnej się mocno naśmiewali. W oczach brytyjskich obywateli była to bitwa bardzo ważna, w zasadzie pierwsza poważna od wojen krymskich w połowie XIX wieku, w którą byli zaangażowani na poważnie. Dla ciekawych z bitwa ta związana jest legenda o ,,Aniołach z Mons”.

Legenda opowiada, że w przełomowym momencie bitwy ukazały się duchy łuczników spod Azincourt, angielskich łuczników zwycięskiej bitwy okresu wojny stuletniej sprzed 500 lat. Duchy te pomogły brytyjskim żołnierzom w walce, przyczyniając się do ich zwycięstwa. Na dobra sprawę pomoc z zaświatów chyba nie była aż tak skuteczna, bo korpus pomimo sukcesów taktycznych musiał się jednak wycofać.
Mniejsza o legendy, czyli eleganckie określenie bujdy historycznej (definicję legendy, którą powtarzam za moim kolegą – wybitnym historykiem Darkiem Marzętą).
Po zapoznaniu się z opcją zwycięstwa na skutek nadprzyrodzonej interwencji sił astralnych, przechodzimy do Gwiazdy z Mons. Takiej w zbiorach jeszcze nie posiadam, miałem kupować, ale ze strachu, że przesyłka w dobie pandemii utknie lub zaginie (co stało się z jedną z przesyłek z Chin, na którą czekam już ponad 2 miesiące), nie dokonałem zakupu. Niemniej zaprezentuję z własnych zbiorów jej odmianę późniejszą, czyli gwiazdę 1914-15. Ale zdjęcia tej 1914, co prawda z sieci – wrzucę.
Oto ona Gwiazda Mons, lub Gwiazda 1914. Nadawana jedynie żołnierzom i oficerom, którzy uczestniczyli w działaniach wojennych od 5 sierpnia do północy 22/23 listopada 1914. Druga data odnosi się do zakończenia pierwszej bitwy pod Ypres.
Druga – Gwiazda 1914-15 zaś była nadawana żołnierzom i oficerom którzy służyli na terenach o których mówiliśmy do czasu ogłoszenia poboru na wyspach brytyjskich. Generalnie dla ochotników. Datę graniczną nadań wyznaczono na 31 grudnia 1915 roku. ,,Nieochotnikom:, czyli poborowym walczącym od 1916 gwiazda się nie należała.
O tej bitwie napomknąłem w wątku o medalu za bitwę nad Izerą. Dla chętnych:
http://orderywojenne.pl/medal-i-krzyz-bitwa-nad-izera/
Kto ,,nie załapał się” na tą gwiazdę 1914, a służył w armii sprzed poboru na terenie Antwerpii czy Francji mógł otrzymać Gwiazdę 1914-15. Obie gwiazdy sprawiedliwie były rozdzielane pomiędzy oficerami i szeregowcami. Obie są praktycznie identyczne z wyjątkiem napisów.
Opiszemy sobie obie.
Gwiazda 1914

Wysokość 62 mm, szerokość 44 mm. wstążka o szerokości dla obu gwiazd – 32 mm. Wstążka w barwach – czerwonej, białej i niebieskiej, również identyczna dla obu. Na gwieździe 1914 mamy wieniec z liści dębu, miecze, ,,cyfrę” królewską czyli monogram na dole wieńca ( GV czyli George V- Jerzy V)i skrzyżowane miecze, nadające ciekawy charakter dodatkowych promieni gwiazdy. Na wstędze skrzyżowanych mieczy data 1914 nad ta datą na górze skrót ,,AUG” (od sierpień) na dole ,,NOV” (od listopad). Ot i wszystko, z małym wyjątkiem odnośnie wstążki. Otóż na wstążce gwiazdy 1914 mogły się znaleźć dodatki w postaci klamry z datą, lub rozety na baretce. Klamra z datą 5 sierpień-22 listopad 1914

Przynależna była tym, którzy znajdowali się ,,pod ostrzałem artyleryjskim”, chodziło o niemiecką artylerie dalekosiężną. Gdy noszono samą baretkę, to jasne, że klamra by się nie zmieściła, więc na baretce zamiast klamry umieszczano rozetkę.
normalnie wstążka wyglądała ( w tym przypadku już dla obu gwiazd) tak
Gwiazda 1914-15

Zwróćmy uwagę, że różnic specjalnych poza datami (i ewentualnie klamrą na wstążce, gdyby się należała) nie ma. W drugiej gwieździe na wstędze na skrzyżowanych mieczach widnieją daty 1914-15, o datach już wspominaliśmy. Warto dodać, że gwiazda ta została powołana, ze względu na protesty ,,brytyjskich sił kolonialnych” walczących na innych niż belgijsko-francuski front w Europie. Bo walczący chociażby w bitwie o Gallipoli Australijczycy, Hindusi i Nowozelandczycy, też mieli swoje prawa do wyróżnienia. Tak też stworzono oddzielna gwiazdę. Gwiazdy 1914-15 nie mogli otrzymać ci, którzy byli zakwalifikowani wcześniej do gwiazdy 1914, czyli właściwy Korpus Ekspedycyjny walczący w Antwerpii.
O gwiazdę 1914-15 nie mogli również występować nagrodzeni ,,Medalem Sudanu” oraz ,,Medalem Służby Ogólnej w Afryce”, generalnie medalami nadawanymi za zasługi rózne w tym bojowe w koloniach brytyjskich.
O nich dzisiaj nie wspominamy, bo wytworzy się chaos.
By ,,podsumować” te gwiazdy należy wspomnieć o rewersie – na nim elegancko, z wyczuciem i skromnie – podawane są dane nagrodzonego, czyli numer, nazwisko, stopień i jednostka w jakiej służył (oczywiście prezentowane na obu gwiazdach w identyczny sposób).

To akuratnie bardzo mi się podoba w omawianych odznaczeniach bo i dwa kolejne tez mają takie personalne przyporządkowanie.
Gwiazdy te były nadawane w ,,nierozłącznym komplecie” z dwoma dodatkowymi medalami a mianowicie ,,Brytyjskim Medalem Wojny” i ,,Medalem Zwycięstwa”.
Od razu, by nie zapomnieć wpiszę cyferki ile sztuk tutaj omawianych odznaczeń nadano:
Gwiazda 1914 – 378 000 w tym wydano około 145 000 klamerek dla tych ,,pod ostrzałem”
Gwiazda 1914-15 – tutaj liczba imponująca 2 366 000
Brytyjski Medal Wojenny – 6 500 000 w srebrze i 110 000 w brązie
Medal Zwycięstwa – 5 725 000 (mniej niż medali wojennych, ale należy uwzględnić, że spory odsetek nagrodzonych stanowili obywatele Korony a nie tylko Wielkiej Brytanii, a ci czasami mieli swoje medale wojenne)
I wracamy do medali
Pierwszy z medali ,,British War Medal”, w tłumaczeniu brytyjski medal wojenny.


Przyznany i oficerom i żołnierzom, walczącym na wszystkich frontach Wielkiej Wojny. Ustanowiony w 1919 roku. Pierwotnie był zamysł, by wprowadzić klamry na wstążce z datami różnych operacji wojennych, bitew etc. Klamry takie wprowadzono w marynarce wojennej, ale w piechocie już nie, pomysł zarzucono, ze względu na wysokie koszty. Pierwotnie data 11 listopada 1918 roku była graniczną, natomiast szybko rozszerzono granice nadania na okres udziału korpusów interwencyjnych w Rosji w latach 1919-20, ale bez zmiany wyglądu samego medalu. Co ciekawe marynarze marynarki handlowej też mieli do niego prawo (oprócz swojego medalu dla marynarki handlowej) jeśli służyli w okresie wojny przez co najmniej 6 miesięcy i odbyli jeden rejs w strefie działań wojennych.
Awers ze szlachetnym lewym profilem króla Jerzego V, z wiadoma legendą otokową, rewers ze Świętym Jerzym, na golasa na koniu z mieczem w ręce. Kopyta konika poniewierają pruska tarczę i symbole śmierci (czaszka i piszczele), do jakiej doprowadzili Niemcy. Wschodzące słońce w prawej górnej części to oczywiście optymiatyczny symbol zwycięstwa.
Średnica medalu to 36 mm, wstążka 32 mm szerokości, barwy jak poniżej.
Ale nie zapominajmy o eleganckim iście ,,angielskim” stylu personalizacji medalu!

Na rancie medalu mamy wybite takie same dane jak na gwieździe, czyli szarżę, numer medalu, nazwisko, jednostkę.
I tutaj z tym medalem, bitym w milionach egzemplarzy wiąże się ciekawostka. jako, że medal nadawano wszystkim poddanym korony brytyjskiej, to ustanowiono jakby ,,gorszą jakość” czy odmianę nie bitą w srebrze tylko w brązie dla cywilnego korpusu pracy werbowanego w Chinach, na Malcie i w Indiach itp.. Korpus nie był wielki, stąd ilość wybitych medali niewielka. Wyglądem nie różnią się od swoich srebrnych odpowiedników. Natomiast różnią się cenowo i to znacznie, ale o tym na końcu.

No i mamy na rozkładzie jeszcze jeden medal, wielu znany głownie poprzez kolor wstążki. To Medal Zwycięstwa. Zwany tez Miedzyalianckim Medalem Zwycięstwa, czasami z przydomkiem ,,pamiątkowy”. Kolor wstążki dodam, taki sam dla wszystkich medali pamiątkowych i nadawanymi w krajach biorących udział w walkach po stronie Ententy. Kolor może by się w dzisiejszych czasach nie przyjął, bo walka z wszystkim co ,,tęczowe” przybiera czasami groteskowy charakter. Każde z państw opracowało graficzny projekt alegorii skrzydlatych postaci zwycięstwa (Victorii) na awersie. Średnica medalu to 36 mm. Podobnie jak poprzedni medal nadawano wszystkim posiadaczom gwiazd omawianych w tym wpisie, oraz posiadaczom Brytyjskiego Medalu Wojennego (w duecie z Medalem Wojennym Medal Zwycięstwa też doczekał się ironicznego potraktowania przez nagrodzonych ale o tym też na końcu).
Medal ostatecznie nadawano w 14 krajach, dzisiaj nie będę się nad tym koncentrował bo temat jest bardzo rozległy, ale powiem tylko, że ilość nadanych medali w poszczególnych krajach przekłada się na ich cenę antykwaryczną.
Nasz brytyjski wygląda tak


Wstążka tęczowa typowa dla tej grupy międzynarodowych medali.

W przypadkach oddzielnych wspomnień żołnierza w rozkazach jednostki (za szczególne bohaterstwo czy zasługi) przysługiwał liść dębowy dodawany na wstążce.

Oczywiście i tutaj angielska elegancja nakazała wybijanie danych nagrodzonego na rancie medalu. Z małym oficerskim wyjątkiem. Oficerom nie nabijano nazwy i numeracji jednostki rangi pułku i korpusu, dlaczego, nie wiem, może byli mniej związani z jednostkami armii niż szeregowcy?

Medale, o których mówiliśmy dzisiaj są ogólnie dostępne na aukcjach, wręcz rynek jest nimi zalany obłędnie. Zalany jest również oficjalnymi kopiami, na pierwszy rzut oka widoczne jest, że koło oryginału nie leżały, ale i nikt nie ukrywa że to kopie.
Wyjątkiem są bardzo niebezpieczne podróbki Brytyjskiego Medalu Wojennego w brązie, tutaj trzeba naprawdę uważać, bo fałszerstw jest bardzo dużo i to całkiem niezłych. Na ogół polegają one na przeróżnych galwanicznych obróbkach medali ,,w srebrze”. Ale i ,,autorskich” projektach tłoczenia falsów.
Nie posiadam medalu w brązie, ale wiem jak rozpoznać kopie, otóż chodzi tutaj nie tylko o ogólny stan ,,zużycia” medalu nadający mu oryginalności, ale obecność inicjału projektanta na rewersie na wysokości prawego rogu pruskiej tarczy, zapożyczony ze strony https://www.medalsofengland.com/


Górny – fałszywy bez inicjałów, dolny prawdziwy z inicjałami , dodatkowo oryginalny waży 28 gramów, falsyfikaty 31 gramów, trzeba ważyć ! Optycznie – fałszywy jest grubszy od oryginałów. Udanych łowów – gdy polujemy na ,,brązik”!! 🙂
Ceny?
Optymistyczne, komplet naszych medali zakupimy za około 300 PLN, czasami i drożej. Oczywiście nie liczę brązowego oraz gwiazdy 1914, zarówno pojedyńczo jak i w komplecie. Taki komplet z gwiazdą 1914 jest o wiele droższy (około 900-1000 PLN). Pojedynczo za ,,pospolitusy” to ceny do około 100 PLN. Nie liczę przesyłki etc. oraz cła z Wielkiej Brytanii, które weszło (ku wielkiej ,,uciesze”) pod koniec roku 2020. A na brytyjskich aukcjach jest ich najwięcej i są najtańsze. Gwiazda 1914 jest do kupienia za wyższą kwotę tak około 400-500 PLN i oczywiście takie ,,trio” jest znacznie droższe.
Gwoli uzupełnienia, medale bez nabić identyfikujących nagrodzonych do oryginałów nie należą, więc kupując medale prosimy sprzedającego o zdjęcie rantu a gwiazdy koniecznie o zdjęcie rewersu!
Co do brązowego medalu wojennego, tutaj jest sporo rozbieżności cenowych, ale spotkałem się z aukcjami na których wylicytowano medal za około 1000-1500 PLN, a nawet więcej.
Na brytyjskich aukcjach najczęściej możemy zakupić komplet czyli tytułowe trio, czasami wraz z dokumentami. Cenę podnoszą nie tylko dokumenty, ale ,,komplet” czyli jedno-imienność nadań wszystkich trzech nie zaś kompletowane, (to akurat łatwo jest sprawdzić i bez dokumentów), ze względu na nabicia danych nagrodzonego.
Komplety oficjalnych kopii są do nabycia za około 120-150 PLN, ale (poza rekonstruktorami) chyba nie ma sensu nabywanie kopii, skoro niewiele drożej można kupić oryginały..
No i dotarliśmy na koniec pogaduszek w czasie poświątecznego trawienia smakowitych potraw 😉
Ale skąd te zwierzątka w tytule?
Oto śmieszne zwierzątka będące bohaterami wymyślonej w 1919 roku historyjki, bardzo lubiane przez brytyjskie dzieci.
Brytyjczycy byli bezlitośni dla władz nagradzających ich udział w pierwszej wojnie światowej zwłaszcza władz nagradzających ochotników.
W okresie powojennym a mianowicie w 1919 roku stworzono trzy postacie zwierzątek pieska Pip’a, pingwinka Squeak’a i zajączka Wilfred’a, bohaterów komiksu.
Zabawne zwierzątka zawsze razem, zawsze nierozłączne podobnie jak nasze trio medalowe, zapoczątkowane gwiazdą, która wymuszała niejako nadanie dwóch pozostałych medali. Analogia nasuwala się sama. Nie było wyjątku, każdy nagrodzony gwiazdą otrzymywał i medale, nierozłączne jak zwierzątka. Ba knuto jeszcze jedno określenie dla dwóch medali ( bez gwiazdy) bo jak się okazuje nadanie Brytyjskiego Medalu Wojennego automatycznie powodowało nadanie Medalu Zwycięstwa, którego to nie nadawano nigdy pojedynczo. Humorystyczne podejście Brytyjczyków mi się podoba, bo na to ,,duo medalowe” zaadoptowano nazwę innych bohaterów kreskówek Mutt i Jeff


Sympatyczni bohaterowie niedopasowani podobnie jak pomysł o ,,wiązanym” wręczaniu medali.
Może nas dziwi nieco to humorystyczne podejście Brytyjczyków, ale czy może dziwić niechęć do nagradzania bohaterskich ludzi, niemalże automatycznie za uczestnictwo w jednej z największych rzezi światowych?
Wszyscy mieli dosyć: wojny, głodu, śmierci, bo to też trio, tylko mniej śmieszne, wręcz budzące grozę, a równie powiązane ze sobą, niczym nasze trzy medale…
do usłyszenia..
W odpowiedzi na “Brytyjskie trio medalowe – piesek, pingwinek i króliczek czyli żołnierzom Wielkiej Wojny od Króla i Ojczyzny…”
Jak zwykle wyczerpująco!